sobota, 31 stycznia 2015

103.Horan - 7

Ty: po prostu miałam straszy koszmar to tyle
N: jaki koszmar?
Ty: opowiem ci jak będziemy sami
H: ooo masz przed nami tajemnice super - powiedział sarkastycznie
Ty: po prostu nie chce by każdy o tym wiedział, to nie jest dla mnie za przyjemny temat
H: och no dobra
Z: dobra ja muszę już jechać im szybciej to załatwię tym lepiej, to do zobaczenia córciu - uśmiechnął się do mnie
Ty: do zobaczenia tatusiu - również się uśmiechnęłam
Lou: czemu tak do siebie mówicie ? - zapytał Louis
Ty: bo lubimy, a poza ty nie musisz wszystkiego wiedzieć marchewko
Lou: marchewko? Skąd ty wiesz, że je lubię ? - zapytał
Ty: ja wiem o was dużo rzeczy - powiedziałam i poszłam do salonu usiąść, a oni przyszli za mną
Li: to niemożliwe - odezwał się
Ty: oj możliwe, mogę wam to udowodnić, zapytajcie mnie o czymś co jest związane z wami
Li: który z nas farbuje włosy? - zapytał co było mega banalne nawet jeśli nie było widać odrostów
Ty: Niall - powiedziałam bez namysłu
H: mój ulubiony owoc ?
Ty: proste to banany - uśmiechnęłam się
Li: co najczęściej oglądam ?
Ty: Toy story
N: kogo biorą za gejów ?
Ty: Harry'ego i Louisa
Li: jejku skąd ty tyle wiesz
H: czy ty jesteś fanką? - zapytał, a ja wstałam i zaczęłam bić mu brawo
Ty: medal za to chcesz
N: o to cudownie, zawsze chciałem, żeby jedna z naszych fanek była moją dziewczyną
Ty: wiem
Li: dobra może teraz zrobimy coś ciepłego do picia i pooglądamy lub w coś pogramy
H: możemy pograć w butelkę - zaproponował Hazz
Ty: nie tylko nie w to - zaprotestowałam
H: kto chce grać podnosi rękę - powiedział i od razu wszyscy podnieśli zgodnie ręce, nawet Niall - sorki mała przegłosowane, grany
Ty: nienawidzę was
H: zmienisz zdanie jak będziesz nas całować
Po dwudziestu minutach siedzieliśmy już w kółku z kubkiem gorącej czekolady, Lou przyniósł jeszcze butelkę i zaczęliśmy grać. Oczywiście mi kazali zaczynać. Zakręciłam szklanym przedmiotem i wypadło na Harry'ego.
H: no chodź do mnie mała
Ty: ile czasu? - zapytałam zanim się do niego zbliżyłam
N: zawsze jak gramy jest trzy minuty - oznajmił Niall
Ty: aha, okej - powiedziałam niepewnie i połączyłam moje usta z ustami lokersa. Harry był strasznie zachłanny, potem pakował mi swój język do gardła, chciałam to przerwać, ale on mnie trzymał uniemożliwiając mi to
N: dobra koniec - krzyknął Niall, a ja jak najszybciej się odsunęłam - Harry teraz ty kręcisz - powiedział blondyn podając mu butelkę
Hazz zakręcił i wypadło na Louisa. Będzie ciekawie - pomyślałam
Ty: no Harry szybciej przyssij się teraz do Louisa - zadrwiłam z niego
H: już - dowiedział oschle i przybliżył się do pasiastego, trochę dziwnie to wyglądało, bo jeszcze nigdy nie widziałam jak dwoje mężczyzn się całują
Li: koniec czasu - powiedział po upływie trzech minut - dobra teraz kolej Louisa - kontynuował

*Kilka godzin później*

Ty: dobra chłopaki koniec grania - powiedziałam wstając
H: nie no teraz, kiedy akurat miałem cię pocałować? - zapytał zdenerwowany
Ty: masz Louisa może on będzie chętny
Lou: oj nie nie będę - zaprzeczył od razu
Ty: więc musisz sobie kogoś innego znaleźć -  uśmiechnęłam się
H: no i dobra - powiedział obrażony
Ty: Niall chodź ze mną
N: gdzie?
Ty: do twojego pokoju
N: aha, no dobra - wstał i poszliśmy
Od razu gdy weszliśmy do pokoju położyłam się na łóżku. 
N: o ktoś jest tu zmęczony - mówił kładąc się obok
Ty: widziałeś w jakim stanie przyjechałam więc wiesz, że za długo sobie nie pospałam
N: no tak,  więc co ci się za koszmar śnił
Ty: śniło mi się wspomnienie z dnia wypadku, gdzie zginęli moi rodzice, a ja szczęściem przeżyłam
N: co się dokładnie stało?
Ty: wracaliśmy do domu, pogoda była okropna bo strasznie padało, ale jakoś się tym nie przejmowaliśmy humory jak zawsze nam dopisywały dużo w tedy  rozmawialiśmy i się śmieliśmy, w pewnym momencie odwrócił się do mnie tata i przez to wjechaliśmy na bardzo śliski odcinek i auto wpadło w poślizg,  walnęliśmy w bardzo ogromne drzewo, siła uderzenia była strasznie duża, potem auto zsunęło się jeszcze niżej uderzając w kolejne drzewa. Krew była wszędzie, krzyczałam o pomoc jak najgłośniej potrafiłam. Próbowałam jakoś wyjść, ale każdy ruch powodował ogromny ból i się poddałam czego bardzo żałuję bo gdybym nie odpuściła to może by oni wyszli i bym nie trafiła do domu dziecka, a potem do Zayna - opowiadałam płacząc
N:....

CDN



Czytasz = komentarz
(DLA CIEBIE TO TYLKO CHWILA, A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA DO DALSZEGO PISANIA :* )

9 komentarzy: