poniedziałek, 19 października 2015

123.Love is war - Louis cz.2

Po powitaniu wszyscy podeschliśmy do domu chłopaków. Gdy tam weszliśmy szczęki nam opadły.
Nie sądziła że chłopscy umieją tak pięknie posprzątać.
H: (t.i) o boże ale tęsknił m za tobą
Harry to był mój najlepszy przyjaciel z nim mogłam pogadać o wszystkim
Ty: część Harry ją też tęskniłam
Li: chyba o kimś zapomniałaś - nie zastanawiając się pobiegłam do niego i przytuliłam z całej siły
Ty: hej Liamek
Ty: emm Harry chodź pogadać na górę
H: już idę, a wy chłopaki zamówcie żarcie
Ja i Harry poszliśmy do mojego nowego pokoju
H: no więc...co się stało?
Ty: bo jest taki chłopak...em bardzo fajny i ja go kocham
H: Louis prawda?
Ty: tak on i ja nie wiem czy coś do mnie czuje czy nie - westchnęłam i położyła się na łóżku.
Harry podszedł do mnie i mnie przytulił
H: wszystko się okaże będzie dobrze...idziemy na dół 
Ty:okej chodźmy
Zeszliśmy na dól i poszliśmy do salonu Harry usiadł. 
L: Kasia?
Ty: tak?
L: pójdziesz do kuchni...albo ją pójdę z tobą  - szliśmy do kuchni gdy nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i zemdlałam

*Następny dzień. Szpital*

Chciałam otworzyć oczy... Nie było łatwo zaślepiło mnie lecz musiałam to zrobić. Po woli zaczynała otwierać oczy. Gdy mój wzrok się przyzwyczaił zauważyłam że byłam w szpitalu. Poczułam że ktoś trzyma mnie za rękę obróciłam głowę i zobaczyłam Louisa opartego o ścianę...
Ty: Louis..Louis..co co ją tu robię - powiedziałam bardzo cicho
Louis się obudził i się uśmiechnął
L: emm nie mam dobrych wieści
Ty: no powiedz
L: masz raka...lecz jest on narazi uleczalny szukają dl ciebie dawcy
Ty: co!?? Ale jak - zaczęłam płakać.
Louis szybko wstał i mnie przytulił... Wtuliłam się w niego jak najmocniej. Czułam smutek ale i także radość że to on był obok mnie
Ty: Louis.. Em ją muszę ci coś powiedzieć
L: no powiedz
Ty:bo ja się w kimś zakochałam..
L: Ooo to szczęścia życzę a mogę wiedzieć kto jest tym wybrankiem
Ty: ty.. - gdy powiedziałam to on się patrzył na mnie z niedowierzaniem i pocałował..namiętnie i delikatnie czułam że odpływam i to dosłownie....monitor wskazywał prostą linie..moje serce powoli przy stawało bić
L: halooo pomocy ona umiera!!!
Lekarze wbiegli 
Lekarz: musimy operować właśnie znaleźliśmy dawce szybko na salę operacyjna
Ty: kocham cię Louis'ie Tomlinson'ie
L:będzie dobrze wyjdziesz z tego - pojedyncze łzy kapnęły na mój policzek

*6 godzin po operacji*

Lekarz: jest tu ktoś z rodziny? 
N: tak to ja jestem jej bratem
Lekarz: dobrze proszę za mną
N: a więc co z nią?

CDN



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz